Szukaj na tym blogu

21 stycznia 2014

Fascynator

Lubicie fascynatory?
Ja ubóstwiam!
Mało tego... Ja mam odwagę nosić je na głowie!
Wczesną jesienią poprzedniego roku uparłam się niesamowicie, że musi takowe coś zdobić mą czuprynę.
A że okazja ku temu trafiła się nie byle jaka - bo dane mi było świadkować na ślubie rodzonej siostry, to kilka dobrych dni poświęciłam na poszukiwanie owego fascynatora.
Miał być pomarańczowy.
By pasował do sukienki.
I bukietu Panny Młodej.
Bydgoszcz niemała, ale pomarańczek brak!
Czernie, czerwienie, fuksje!
Ale nie pomarańcze!
Znalazłam kilka w internetowych sklepach, ale ceny kosmiczne i czasu mało!
Wpadłam więc na pomysł, by wykonać go samodzielnie.
Zakupiłam siatkę, piórka, kwiatek oraz spinkę. Zgrabnie to wszystko pozszywałam i posklejam.
I takim sposobem powstał mój pomarańczowy fascynator.
Efekt końcowy bardzo mnie zadowolił, a ów "kapelutek" (tak mój toczek nazwał cioteczny brat) zrobił wśród gości furorę.

fot. B.Dudziak











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz